Psychologia Rozstanie. Mgr Iwona Hildebrandt Psychologia , Katowice. 60 poziom zaufania. Widzę, że jest Pani trudno mimo jak Pani pisze" że się z tym uporała". Rozstania nigdy nie bywają łatwe. Trudno zamknąć etap wspólnego życia i żyć dalej ale już bez tej drugiej osoby. Czasem "szybki, nagły " koniec bywa dobry bo nie pozwala Kryzys w małżeństwie po 30 latach. Kryzys w małżeństwie po 20 latach czy 30, a nawet więcej, wiąże się z kolejnymi przemianami. Małżeństwo z 30-letnim stażem to para ludzi, którzy właśnie wypuszczają swoje dzieci z gniazda i muszą się z tym pogodzić. To ludzie, którzy przechodzą na emeryturę i też muszą się z tym Żal po stracie. Pozwól sobie na smutek, żal i złość. To zupełnie naturalne emocje po stracie bliskiej osoby. Ludzie są skonstruowani w taki sposób, że potrzebują czasu na akceptację dużych zmian. Płacz, jeśli chcesz i nie zmuszaj się do płaczu, jeśli łzy nie płyną. Stan, w którym jesteś obecnie, minie. Rozstanie z chłopakiem po 5 latach związku – odpowiada Maria Fraszewska Konflikty w toksycznym związku – odpowiada Mgr Tomasz Furgalski Jak uciec z toksycznego związku? – odpowiada Paulina Witek Rozstanie krok po kroku, czyli czym charakteryzują się poszczególne etapy Choć rozstania są zupełnie naturalne, kilka osób wie, jak sobie z nimi poradzić. Szczególnie jest to trudne doświadczenie dla osób wrażliwych, emocjonalnych, bardzo mocno przywiązujących się i tych, nielubiących lub bojących się zmian. kesimpulan penjelasan singkat mengenai sikap dan keterampilan yang dimiliki. Kryzys małżeński zaczyna pojawiać się wtedy gdy partnerzy oddalają się od siebie psychicznie i fizycznie, pojawia się problem w codziennej komunikacji. Para coraz rzadziej ze sobą rozmawia, nie mówi sobie o swoich potrzebach, oczekiwaniach czy obawach. Komunikacja w kryzysie małżeńskim, często zaczyna ogranicza się do tematów zakupów czy wychowania dzieci, wymiana krótkich zdań typu „kup mleko po pracy”,”odbierz dzieci ze szkoły” itd. Z czasem drobne słabości partnera, które wcześniej nie miały znaczenia zaczynają nas drażnić. Zaczynamy wytykać sobie błędy, patrzeć na siebie krytycznie, skupiać się na słabościach tej drugiej strony. Para oddala się od siebie też fizycznie, nie ma ochoty na czułość i bliskość, jest w nich dużo żalu i złości. Objawy kryzysu w małżeństwie Narodziny dziecka a kryzys w małżeńskiJak przetrwać kryzys w małżeństwie?To co może pomóc przezwyciężyć kryzys to:Kryzys w małżeństwie – Gdzie szukać pomocy? Objawy kryzysu w małżeństwie Związek przechodzi różne etapy. Nie są one zawsze, dla każdej pary małżeńskiej identyczne. Co więcej, z jednej fazy do drugiej nie zawsze przechodzi się płynnie, dlatego jeśli małżonkowie utkną na którymś z etapów i nie podejmą pracy nad rozwojem, ich związek znacznie ucierpi. Etap zauroczennia „jaki jesteś wspaniały/wspaniała”. Każda, może prawie każda dziewczyna marzy o księciu na białym koniu: szarmancki, przystojny, czuły i oczywiście bogaty. Nawet jak mówimy, że nie oglądamy komedii romantycznych, to w głębi duszy tęsknimy za romantyczną przygodą. Często decyzję o związaniu się podejmuje się na etapie “chemicznego” zauroczenia drugą osobą: zakochanie pobudza w mózgu konkretne reakcje chemicznej. Nie zauważamy słabości partnera, idealizujemy jego/ją, zaczynamy małżeństwo częściowo nieświadomie. Charakterystyczne dla tego etapu są wzloty i upadki, duże pożądanie miedzy partnerami, radość z bycia razem. Chwilo trwaj! Etap rozterek“książę z bajki nie jest już tak wspaniały” Ja tu spodziewałam się księcia na białym koniu, a tu mam Misia leżącego na kanapie oglądającego mecz. Pewnego dnia budząc się zaczynamy się zastanawiać co też widzieliśmy w swoim współmałżonku? Dlaczego zdecydowaliśmy się wyjść właśnie za tą osobę? Codzienna rutyna zaczyna dominować w relacji z coraz większą siłą. Rozwiewają się iluzje związane z współmałżonkiem i związkiem. Płacenie rachunków, kontakty z teściami, sprzątanie i zwykła rutyna życia codziennego może doprowadzić do pierwszych małżeńskich kłótni. Różne wyzwania i problemy życia codziennego są zawsze próbą dla związku, wymagają kompromisu. Z czasem uczymy się doceniać zalety i starania tej drugiej osoby i przymykać oko na drobne słabości. Narodziny dziecka a kryzys w małżeński Jedną z pierwszych sytuacji w których może pojawić się kryzys są narodziny dzieci. Kryzys pojawia się w sytuacji dużej zmiany, czegoś co powoduje zachwianie dotychczasowej harmonii. Oczywiście narodziny dziecka są wspaniałym doświadczeniem, ale nieprzespane noce, mama zmęczona, ojciec zazdrosny o dziecko, brak czasu dla związku powoduje, że możemy się od siebie oddalić. Zależy to od pary, jeśli dzielą się oni obowiązkami, znajdują czas dla siebie, mogą wspólnie cieszyć się z tego doświadczenia pomimo zmęczenia. Inną kwestią jest kariera zawodowa lub zaangażowanie w życie lokalne, wspólny kredyt. Tu ważna jest rozmowa o tym jak podzielić ten czas, pogodzić pracę, wychowanie dzieci i mieć też czas na odpoczynek i rozrywkę. Istotnie jest żeby otwarcie mówić sobie o swoich oczekiwaniach, potrzebach, pamiętajmy, że trudno jest tej drugiej stronie domyślić się intencji partnera. Na tym etapie życia razem możemy czuć się bliscy sobie o ile potrafimy działać jak dobry zespół. Faza ta jest przy tym niezwykle ważna – przypomina bowiem małżonkom, że płacenie rachunków, robienie prania i inne codzienne obowiązki wcale nie muszą być przeszkodą na drodze do szczęścia, są częścią ich wspólnego życia. Ten etap niesie za sobą poważne zagrożenie, mogą pojawić się nieporozumienia związane z podziałem władzy w związku, stylem wychowania dzieci, podziałem obowiązków domowych. Jeżeli małżonkowie są zabiegani i nie mają czasu na przedyskutowanie ważnych kwestii to może to prowadzić do konfliktów. Dlatego ważne jest to, żeby znaleźć czas dla siebie, pod koniec dnia poświęcić trochę czasu na rozmowę, pobycie ze sobą. Wiele par tłumaczy się tym, że opieka nad dziećmi, obowiązki domowe, tak pochłaniają ich czas wolny, że nie ma tam już miejsca na własne hobby czy pójście razem do kina. Wynika to głównie z tego, że to jedna osoba zajmuje się tymi obowiązkami. W sytuacji gdy podzielimy się nimi, wciągniemy też dzieci do sprzątania czy pomocy w rozwieszaniu prania to wtedy zrobimy to dwa razy krócej i mamy czas dla siebie. Jak przetrwać kryzys w małżeństwie? Trudności takie jak utrata pracy, choroba, śmierć dalszego członka rodziny, problemy finansowe, są wydarzeniami, które mogą zakończyć się dwojako: możemy się do siebie zbliżyć, wspierać w trudnej sytuacji albo zacząć oddalać się od siebie. Kiedy dochodzi między nami do częstych nieporozumień, zaczynamy w pewnym momencie myśleć o rozstaniu, chcemy uciec, tracimy siły do walki o związek. To co może pomóc przezwyciężyć kryzys to: – rozmowa, porozmawiajmy o tym co aktualnie się dzieje niedobrego w relacji, ważne jest to, żeby powiedzieć o swoich obawach, uczuciach. Na tym etapie spokojna rozmowa może być trudna ponieważ w partnerach jest dużo złości, można zacząć od napisania listu w którym opisujemy to co nas aktualnie boli. –wspólne spędzanie czasu wolnego, przecież nie chcemy żyć obok siebie, dlatego postarajmy się zmienić schemat komunikacji. Zamiast ciągłych pretensji, zapytajmy partnera jak mu/jej minął dzień?.Spróbujmy przerwać milczenie, wystarczy zaproponować wspólny spacer, pójście do kawiarni bez dzieci, gdzie będzie okazja ze sobą porozmawiać. Oczywiście możemy porozmawiać w domu przy herbacie czy lampce wina, ale czasem wyjście z domu jest dobre, ponieważ odrywany się od miejsca które kojarzymy z rutyną. Z czasem można wprowadzić w grafiku wspólne wyjścia we dwoje do kina czy weekend poza miastem. Można też wspólnie ugotować pyszną kolację czy porozmawiać o planach wakacyjnych. – mówienie o swoich potrzebach, kobiety często oczekują od mężczyzn, żeby domyślili się ich potrzeb, intencji, karzą ich swoim milczeniem i czekają jak oni zrealizują ich marzenia. Uwaga, teraz ważna informacja! Mężczyźni są mało domyślni, oczywiście nie można ich za to winić, poprostu ich umysły są bardziej konkretne, potrzebują jasnych komunikatów,instrukcji. Dlatego mówmy sobie wprost czego potrzebujemy od drugiej osoby, rozmawiajmy na bieżąco o tym co nas drażni w zachowaniu będziemy z tym zwlekać, to frustracja w nas będzie narastać. –urozmaicenie życia rodzinnego, kiedy codzienna rutyna powoduje, że przestajemy się cieszyć byciem razem warto jest wprowadzić zmiany w życiu rodziny niedzielne wyjście na basen, gra w gry planszowe, wspólne oglądanie filmów. Istotne jest to, żeby cała rodzina miała okazję się spotkać i spędzić czas razem(bez smartphonów). –myślenie pozytywne o partnerze, myślę, że dojrzała relacja jest wtedy, gdy pomimo trudności decydujemy się zostać z drugą osobą, walczyć o tą relację. Bardzo istotne jest uświadomienie sobie, że mąż/żona już się nie zmieni, ponieważ jest dorosłą ukształtowaną pewne nawyki można zmienić, ale nie wszystko. Ważne jest, aby zaakceptować fakt, że nikt nie jest doskonały, dlatego warto skupić się na zaletach partnera i przymknąć oko na słabości. Przeczytaj również: Jak uratować związek w kryzysie Kryzys w małżeństwie – Gdzie szukać pomocy? Kryzys jak każdy konflikt może mieć pozytywne i negatywne efekty. Czasem para jest w stanie sama poradzić sobie z kryzysem, który z czasem może prowadzić do zacieśnienia więzi, bo wiemy, że pomimo trudności chcemy być razem. W innych sytuacjach myślimy o rozstaniu, chcemy separacji, rozwodu, zmiany. Zdarza się, że pary żyją razem ze względu na dzieci, chcą aby one miały pełną rodzinę. Pamiętajmy, że dzieci nawet małe wyczuwają, że między rodzicami coś nie gra, dlatego aby zażegnać kryzys w małżeństwie, warto sobie pomóc i zgłosić się do specjalisty psychologa, psychoterapeuty. Terapia pomoże zrozumieć aktualny problem, znaleźć sposoby zażegnania kryzysu, zrozumienia jaki jest wasz klucz do udanego związku i opracowaniem pracy nad poprawą relacji. Na takim spotkaniu psycholog przeprowadzi rozmowę na temat aktualnego problemu, sytuacji rodzinnej, historii związku. Psycholog może pomóc zażegnać kryzys w małżeństwie. Wspólnie Państwo ustalicie cele terapii, czyli to nad czym chcecie pracować poprawa komunikacji, rozstrzygnięcie sporu o podział obowiązków. Pamiętajmy, że pretensje o nie zmyte naczynia często mają głębsze podłoże, mówią o tym, że mamy żal do partnera o coś co wydarzyło się kiedyś, albo przenosimy problemy z pracy do domu. Zanim zdecydujecie o złożeniu wniosku rozwodowego spróbujcie sobie pomóc rozwiązać aktualne trudności. To co mnie zawsze wzrusza to widok dwójki staruszków idących za rękę po parku, czego życzę w przyszłości Państwu i sobie. Przeżywasz kryzys w małżeństwie ? Nie martw się, nie jest to sytuacja bez wyjścia. SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI ! Poradnię Co tam? Psychoterapia bliska Tobie tworzy zespół doświadczonych psychoterapeutów. Nasze poradnie to miejsca z domową atmosferą. Oferujemy pełny zakres wsparcia dla Ciebie i twoich bliskich. Pomożemy w doborze najlepszego specjalisty. +48 698 115 005 Możesz umówić samodzielnie wizytę w gabinecie, do twojej dyspozycji są aż 4 placówki w Warszawie, lub sesję online. Najnowsze Powiązane Jeśli podoba Ci się ten artykuł, udostępnij go swoim znajomym. Oto 7 przyczyn rozpadu związków z bardzo długim stażem. Fot. iStock Wiele z nas ma w najbliższym otoczeniu pary z bardzo długim stażem. Nikt nie pamięta, kiedy i od czego rozpoczął się ich związek. Nikt też nie podejrzewa, że się rozpadnie. A jednak czasami tak się zdarza. Chociaż zakochani byli podejrzewani o ślub w przyszłości, dochodzi pomiędzy nimi do rozstania. Wszyscy dziwią się i pytają, jak to jest w ogóle możliwe. Tyle lat razem i tak nagle nie wyszło? Pary z bardzo długim stażem przetrwały niejedną burzę. Ich związki na pewno mają większą szansę na przetrwanie niż relacje, które trwają rok albo trochę więcej. Mimo wszystko nie można przesądzać, że nic się w tej materii nie zmieni. Życie działa trochę inaczej. Można nie tylko wyróżnić, kiedy w związku pojawia się pierwszy poważny kryzys, ale także, jakie są przyczyny rozpadu związków z długim stażem. Przekonajcie się, na co musicie uważać. Zobacz także: O czym myślisz po rozstaniu? 5 etapów! Fot. iStock Kiepski seks Seks jest bardzo ważnym aspektem związku. Nie chodzi tylko o rozładowanie napięcia i zaspokojenie potrzeb, ale również bliskość pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jeżeli zakochani się nie starają i nie próbują urozmaicić pożycia seksualnego, spada jakość miłości fizycznej, a to przekłada się na rozczarowanie i rozluźnienie więzi. Co najgorsze, po wielu latach niektóre pary traktują go właśnie czysto mechanicznie. Nie dbają o satysfakcję drugiej osoby i uprawiają seks byle jak. - Jestem facetem, więc dla mnie seks jest podstawą udanego związku. Jeśli ten aspekt kuleje, zaczynają się kłopoty. Ja i Marlena byliśmy ze sobą 7 lat, kiedy podjąłem decyzję o rozstaniu. Stwierdziłem, że nie chcę do końca życia robić tego tylko w piątki wieczorem w pozycji misjonarskiej. Potrzebowałem urozmaicenia, którego ona nie była w stanie mi zaoferować. Fot. iStock Kłopoty z poczęciem dziecka Zazwyczaj wina leży po jednej stronie. Bezpłodna osoba często obwinia się, że nie może podarować dziecka partnerowi. Alienuje się, unika rozmów i cierpi w milczeniu. Czasami faktycznie ta druga osoba ma pretensje, ale jeżeli ludzie się naprawdę kochają, są w stanie pokonać tę przeszkodę. Niekiedy nie można znaleźć przyczyny bezpłodności, a wszystko wydaje się „grać”. W takim przypadku również narasta frustracja, partnerzy obwiniają się wzajemnie, a relacja cierpi na tym najbardziej. Bywa też, że dziecko jest celem samym w sobie i wtedy osoba, która pragnie je mieć za wszelką cenę, odchodzi. Zobacz także: Jak mężczyzna cierpi po rozstaniu? Fot. iStock Znudzenie partnerem Po wielu latach trudno jest przywrócić relację do stanu z początku i pobudzić pożądanie. Ale nie ma się też co oszukiwać, w miarę upływu czasu ludzie się zmieniają. Przemianie ulegają cechy charakteru, zainteresowania, poglądy. Jeżeli to właśnie one w jakiś sposób spajały partnerów, sytuacja pogarsza się. Poza tym miłość ewoluuje. Bardzo często zamienia się w przyjaźń i układ typowo partnerski. Kiedy oprócz tego partner zaczyna nudzić, rozpoczynają się poszukiwania innego. - Coś się wypaliło. Chyba tak najprościej to ująć. Na początku był ogień, a potem zgasł. Bardziej zachowywaliśmy się jak kumple niż para. Brakowało mi namiętności, więc zakończyłem relację po niemal 8 długich latach. Fot. iStock Nowa znajomość Wszystko układa się dobrze, kiedy nagle, niczym grom z jasnego nieba, pojawia się trzecia osoba. Robi w związku prawdziwe zamieszanie. Jeżeli partner jest nielojalny i nie docenia wspólnie przeżytych lat, ulega jej. W ten sposób przekreśla część swojego życia, ale zazwyczaj pod wpływem chwili o tym nie myśli. - Odszedłem od partnerki po 10 latach, bo poznałem w pracy świetną dziewczynę. Młodsza ode mnie, energiczna, chętna na coś więcej. Adorowała mnie, co bardzo mi się podobało. Nie mogłem się oprzeć. Uległem jej. Fot. iStock Zmiana planów na przyszłość Plany wraz z wiekiem zmieniają się. Jeżeli dotyczą kwestii istotnych, mogą poróżnić partnerów na tyle poważnie, ze dojdzie do rozstania. O co chodzi najczęściej? Przede wszystkim gotowość do poważnego zaangażowania się, czyli małżeństwa, chęć posiadania dzieci, robienia kariery, a także przeprowadzka do innego miasta lub za granicę. Nie da się zaprzeczyć, że rozbieżności pod tym względem są trudne do „przeskoczenia”. Fot. iStock Strata pracy przez jednego z partnerów Ze stratą pracy wiąże się zły stan psychiczny i problemy finansowe. Druga osoba musi przejąć na siebie ciężar utrzymywania domu, a nawet rolę głowy domu. U kobiet to spory problem, bo nie każda jest na tyle silna. Jeżeli ten okres trwa krótko, raczej nie ma zagrożenia, ale długotrwałe problemy finansowe i brak oparcia w drugiej osobie często prowadzą do końca relacji. - Odszedłem od mojej kobiety pół roku po tym, jak straciłem pracę. Przez pierwsze dwa miesiące była wyrozumiała, ale potem robiła mi wyrzuty, że ją wykorzystuję i że to ona nosi spodnie w naszym związku. Jak tylko znalazłem nową pracę, spłaciłem `dług` wobec niej i wyprowadziłem się. Po 6 latach związku. Właśnie w takich trudnych momentach można zrozumieć, czy druga osoba jest dla ciebie wsparciem czy nie. Fot. iStock Brak dojrzałości Dojrzałość wiąże się z umiejętnością komunikacji, wybaczania niektórych błędów, doceniania partnera, kompromisu i wielu innych. Przede wszystkim chodzi o bycie dla partnera, a nie dla siebie i akceptację jego wad. Jeżeli kobieta lub mężczyzna po wielu latach ich nie opanowali albo naiwnie wierzą, że spotkają kogoś lepszego i tylko na to czekają, w końcu sami mogą zostać porzuceni. Zobacz także: Jak przeżyć rozstanie i nie popaść w obsesję? 7 sprawdzonych sposobów! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Rozstanie – jak to przeżyć? Rozstanie – to ci może wyjść na dobre! / fot. Fotolia Tradycyjne „dzień dobry” i „dobranoc” wysyłane od miesięcy, wspólne zakupy, spacery, miliony obejrzanych filmów… Mimo że dla niektórych wszystko to brzmi cudownie, ty nie widzisz dla was przyszłości. Czyżby przyczyną odwlekania decyzji o rozstaniu był lęk przed dołączeniem do grona singli, czekających w osamotnieniu na prawdziwą miłość? Rozstanie – jak sobie poradzić? Chociaż ostatnimi czasy jestem zmuszona do podziwiania pierścionków zaręczynowych na palcach kolejnych koleżanek ze studiów, a babcia coraz niecierpliwiej czeka, aż przyprowadzę potencjalnego kandydata na męża, nie przeszkadza mi, że jestem singielką. Robię wiele ciekawych rzeczy, na które moje rówieśniczki nie mają czasu, bo przecież ktoś musi zarezerwować lokal na wesele, wybrać kapelę i zaproszenia – mówi z uśmiechem 23-letnia Aga. I chociaż ma za sobą czteroletni związek, przyznaje, że dzień, w którym odważyła się zerwać z Rafałem, całkowicie odmienił jej życie. Para nie do pary Liczba niedobranych związków jest zastanawiająco duża. Trudno wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, bo przecież nie żyjemy już w czasach, kiedy o tym, z kim mamy się spotykać, decydowały chociażby stosunki sąsiedzkie. Dzisiaj nikt nie każe nam ratować sytuacji materialnej rodziny małżeństwem z chłopakiem z bogatej rodziny. Dlaczego więc tak wiele osób zmusza się do kontynuowania znajomości z osobami, na których im zwyczajnie nie zależy, a tylko nieliczni postanawiają zaryzykować rozstanie? – Cała rodzinka była szczęśliwa. Wreszcie mogli się pochwalić, że ich córka nie tylko świetnie radzi sobie na studiach, ale ma też świetnego ułożonego chłopaka. No właśnie – grzeczny, cichy, a w dodatku domator. Dokładnie o takim zięciu marzyli. Ja nie. Oczywiście, nie mogłam narzekać – dostawałam przecież prezenciki z okazji walentynek, urodzin, Dnia Kobiet, a codziennie tradycyjny pakiet SMS-ów, w których Rafał zapewniał mnie o swoim uczuciu. Tylko że nie dla każdego jest to spełnienie marzeń. Często proponowałam mu wspólny wypad za miasto, głupią przejażdżkę na rowerach. Zawsze mi odmawiał. Powody były różne – od ciężkiego dnia na uczelni przez złe samopoczucie po marudzenie w stylu „kupimy winko i obejrzymy film, tylko ja i ty” – wspomina Agnieszka. Nic na siłę czyli rozstanie z rozsądku? Każdy z nas jest inny – różnimy się temperamentem, osobowością, preferujemy różne formy spędzania czasu. Jednak czy powszechnie przytaczana zasada „przeciwieństwa się przyciągają”, zawsze się sprawdza? – Po rozstaniu z chłopakiem postanowiłam w końcu zacząć robić to, na co zawsze miałam ochotę, ale brakowało mi zachęty i wsparcia ze strony tej drugiej, ważnej wtedy dla mnie, osoby. Rafał, niestety, zawsze blokował mnie w takich sytuacjach. Twierdził, że to, o czym marzę, jest pozbawione sensu, drogie, niebezpieczne, albo po prostu twierdził, że nie dam sobie rady. Ciężko było mi podjąć decyzję o rozstaniu z Rafałem, tym bardziej że w gruncie rzeczy nie był złym chłopakiem. Niejedna dziewczyna mogłaby mi go pozazdrościć. Chociaż miałam wtedy całe życie przed sobą (nadal mam), nie wiem, dlaczego obawiałam się, że jeśli zerwę z moim chłopakiem, nie poznam już nikogo. Wszyscy znajomi byli sparowani. Bałam się, że stanę się takim piątym kołem u wozu. W dodatku mimo wszystko miałam na uwadze Rafała. Może to śmieszne, ale obawiałam się, że on sobie z tym rozstaniem nie poradzi. Miał wtedy 27 lat i myślał o naszym związku przyszłościowo. Ja nie… I właśnie do tego najtrudniej było mi się przyznać… – wspomina Agnieszka. Podobne doświadczenia ma 24-letnia Ola. – Dawniej byłam zupełnie inną osobą – bez pewności siebie i bez uśmiechu na twarzy. Bałam się życia. Myślę, że jest to po części związane z sytuacją w rodzinie i ze strachem przed samotnością. Gdy byłam z kimś związana, bałam się stawiać na swoim, by nie zranić partnera, bo jeszcze odejdzie, a ja znowu zostanę sama. Później nauczyłam się mówić, ba, wykrzykiwać to, co myślę, czuję, czego chcę, ale nie umiałam o to walczyć. Tak oto spędziłam pięć lat w nieudanym związku, który zabrał mi lata studiów. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że dłużej nie mogę tak żyć… Zaryzykowałam, mimo że wciąż bałam się samotności. Dziś wiem, że słusznie. Jestem szczęśliwą, zadowoloną z życia, uśmiechniętą singielką, która może powiedzieć o sobie wszystko, ale nie to, że jest samotna. Otaczają mnie cudowni ludzie. Chociaż byli to przyjaciele mojego eks, kontakty się nie rozluźniły, okazało się, że mogę zawsze na nich liczyć… I nie tylko na nich. Przeczytaj koniecznie: Jak poradzić sobie z rozstaniem? Jak przeżyć rozstanie z partnerem Po rozstaniu po latach Aga w końcu zaczęła podróżować / fot. Reshot/Andriana Lęk przed samotnością i usilne szukanie partnera na pewno nie jest dobrym pomysłem. Tym bardziej że życie w pojedynkę, jak się okazuje, wcale nie musi być takie nudne. – Pierwsze wakacje „na wolności” spędziłam, pracując za granicą. Do tej pory zarabiałam pieniądze tylko w Polsce, ponieważ Rafał zawsze obrażał się, kiedy wspominałam o jakimkolwiek wyjeździe na dłużej bez niego (ze mną, oczywiście, nie chciał pojechać). Pierwsza podróż w nieznane okazała się strzałem w dziesiątkę. Nabrałam pewności siebie, zarobiłam trochę kasy na realizowanie swoich marzeń. Pierwsze z nich spełniłam zaraz po powrocie: wykupiłam sobie skok ze spadochronem. Skakałam z instruktorem, ale czy to jest istotne? Marzyłam, żeby to zrobić, teraz nic nie stało na przeszkodzie – wspomina Aga. Zaczęłam podróżować. Zwiedziłam już prawie całą Europę! Oczywiście nie potrzebowałam do tego ogromnego budżetu – są przecież tanie linie lotnicze, a jak się potem okazało, i autostop jest nadal popularny! Będąc z Rafałem, nigdy bym się na to nie odważyła, bo przecież za każdym razem musiałabym wysłuchiwać tysiąca kazań. Trudno opisać ten ostatni rok, bo naprawdę wiele się wydarzyło. Ostatnim marzeniem, jakie udało mi się zrealizować, był skok na bungee – również w pojedynkę, a nie za rękę z drugą połówką. Ogromna zmiana nastąpiła także w życiu Oli. – Jaka jestem teraz? Pewna siebie, wygadana i konkretna. Ale myślę, że przede wszystkim jestem po prostu wesoła, cieszę się życiem. Staram się nie patrzeć za siebie, tylko w przyszłość… A przede wszystkim żyć dniem dzisiejszym i wykorzystywać każdą chwilę. Bo ona nigdy się już nie powtórzy. Dlatego staram się realizować swoje cele, marzyć i spełniać marzenia. Udało mi się znaleźć pracę, którą, o dziwo, lubię. Marzy mi się zostać coachem i uczyć ludzi komunikacji. Czuję, że w tym właśnie bym się sprawdziła. Singielki marzą, aby… – … skoczyć ze spadochronem (i zrealizuję to już niedługo, możecie mnie trzymać za słowo), by przeżyć kulinarną wyprawę dookoła świata i próbować najdziwniejszych i najbardziej egzotycznych smaków, a potem spróbować stworzyć je samemu. Chciałabym odwiedzić wyspę Bora Bora, a także rezerwat słoni w Afryce, chciałabym mieć zdjęcie pod kwitnącym drzewem wiśni w Japonii, chciałabym… przeżyć prawdziwą miłość, jak z filmu. Tak, mimo że jestem „twardzielką”, jestem niesamowicie uczuciową osobą. Po rozstaniu z rozsądku i ostatnich przejściach niełatwo mi się zakochać, ale jak się zakocham, to wiem, że na zabój. Bardzo szybko się wzruszam, bardzo się przywiązuję. Mam nadzieję spotkać miłość mojego życia, z którą będę mogła realizować swoje marzenia, podróżować, żyć, założyć rodzinę i mieć domek nad jeziorem, bo woda to mój żywioł. Nie należy się zatem bać zakończenia związku, gdy czujemy, że nie zmierza on w dobrą stronę. Według statystyk rozwodowych, aż 27 proc. małżeństw wskazuje „odkochanie się” jako przyczynę rozstania. Skoro więc sygnały pojawiają się dużo wcześniej, to chyba trzeba się poważnie zastanowić, czy warto kontynuować związek, w którym nie czujemy się już najlepiej. Decyzja o rozstaniu wcale nie musi się wiązać z wyborem samotności. Czasami, tak jak w przypadku naszych bohaterek, może wpłynąć pozytywnie na nasze życie. Monika Gomułka Artykuł przygotowany przez ekspertów portalu Ból po rozstaniu i co dalej? Żałoba po rozstaniu jest częstsza niż myślisz! Nie tylko dieta i tryb życia mają wpływ na zdrowie i samopoczucie. Niemałe znaczenie ma też nasza ogólna sytuacja życiowa – satysfakcja z pracy, to, czy jesteśmy w związku, czy jest on wartościowy. O tym, jak związki i smutek po rozstaniu mogą wpływać na zdrowie, z psycholożką Katarzyną Lorecką rozmawia Marta Figas. Jak poradzić sobie z rozstaniem? Niektóre osoby świadomie decydują się na życie solo i czują rzeczywistą, nieudawaną radość z takiej decyzji. Ominą ich zapewne eksplozje endorfin związane z rozkwitem romantycznego związku, ale też szczęśliwie nie będą cierpieć z powodu niepowodzeń i trudności, jakie napotykają związki, i nie doświadczą załamania, jakie na ogół towarzyszy rozstaniu. Szczęśliwie zakochani, zanurzeni po uszy w endorfinach są zawieszeni w innym wymiarze i czasoprzestrzeni. W zasadzie nie ma z nimi kontaktu, nie w głowie im teraz problemy świata czy rozważania na temat sensu istnienia. Hormon szczęścia robi swoje – są zrelaksowani, radośni, odporniejsi na stres, wyglądają lepiej i czują się wspaniale. Udane życie erotyczne stymuluje prawą półkulę mózgu, przez co pobudzana jest wyobraźnia i zdolność wizualizacji, zwiększa się więc kreatywność i twórczość. Gorzej z nieszczęśliwie zakochanymi, tymi, którzy są w nieudanym związku, rozstającymi się lub tymi tuż po rozstaniu. Skupmy się więc na nich… W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu Miralo, Suplement diety wspomagający odporność na stres, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Marta Figas: Wokół mnóstwo przykładów nieudanych związków… Dlaczego stworzenie udanej i satysfakcjonującej relacji jest tak trudne? Katarzyna Lorecka: Warto wyjaśnić na wstępie, czym jest dobry związek. Oczywiście miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie. To podstawa partnerstwa. Otwartość na siebie tworzy niezwykłą więź, powierzamy sobie sekrety, nie oszukujemy i nie jesteśmy oszukiwani, wzajemnie słuchamy i rozumiemy. Tu pojawia się również szacunek – poszanowanie autonomii, rozumienie potrzeb drugiej osoby, podmiotowe traktowanie. Akceptacja, czyli życie bez masek, bez wstydu i strachu przed byciem sobą. Wzajemne wsparcie – okazywanie troski, zainteresowania i docenienia, cieszenie się z sukcesów i świadomość, że można na siebie liczyć w trudnych chwilach. Szczera i życzliwa komunikacja, która pozwala się poznać i budować emocjonalną bliskość, ale nie chodzi tylko o zdolność formułowania myśli i określania potrzeb, ale też o umiejętność zarządzania swoimi emocjami w rozmowie i szanowanie uczuć partnera. Satysfakcja seksualna dopełnia ten kanon. Ale to musi być satysfakcja obustronna. Jeśli w naszym związku jedynie kilka z tych elementów działa, a reszta kuleje, to na dłuższą metę relacja nie będzie satysfakcjonująca dla obydwu stron. Chyba nie znam związków, które w pełni wpisują się w te zasady. Z czego to wynika? Każdy niesie swój bagaż doświadczeń, który w konkretny sposób determinuje interakcje uczuciowe. Psychologia często sięga do okresu dzieciństwa, a jak już od pewnego czasu wiadomo, dziecku potrzebna jest więź emocjonalna. Jeśli w tym zakresie potrzeby dziecka nie były prawidłowo spełniane, to jako osoba dorosła może mieć ono trudność z budowaniem intymności w bliskiej relacji. Dobrze funkcjonująca rodzina daje poczucie bezpieczeństwa i przynależności, a jednocześnie nie ogranicza rozwoju własnej odrębności i niezależności. Dorastanie w takiej rodzinie sprzyja odkrywaniu swojego prawdziwego „ja”, byciu autentyczną i autonomiczną osobą. To z kolei pomaga w uczuciowych związkach otwierać się na bliskość. W innym przypadku stajemy się jedynie kopią naszych opiekunów lub postacią dobrze odgrywającą rolę, by takiego opiekuna zadowolić. Czy to nie jest prosta droga do związków uzależniających, toksycznych, przemocowych? Może tak się zdarzyć. W rodzinach dysfunkcyjnych prawidłowy rozwój tożsamości dziecka jest utrudniony. W miejsce stawania się sobą w poczuciu akceptacji i wsparcia zaczyna ono wypracowywać strategie radzenia sobie i funkcjonowania w trudnych warunkach. I nie mówimy tu tylko o rodzinach z problemem alkoholowym czy przemocą fizyczną. Dysfunkcja to cały wachlarz zachowań w rodzinie, które załamują prawidłowy rozwój psychologiczny. Katarzyna Lorecka, psycholożka Miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie Niewidoczna przemoc emocjonalna? Agresja słowna? Brak poczucia bezpieczeństwa? Brak spokoju? Tak, ale też zachwiana więź emocjonalna, w której czegoś jest zbyt mało lub zbyt wiele jak na potrzeby dziecka. Zaniedbania emocjonalne kojarzą się nam zazwyczaj z krzywdzeniem lub odrzuceniem dziecka przez dorosłego opiekuna. Ale niefunkcjonalne dla rozwoju jest też przelewanie na dziecko zbyt wielu emocji, ich zmienność i nieprzewidywalność, nadopiekuńczość rodzica, nadmierne wymagania lub wyznaczanie dziecku roli niezgodnej z jego możliwościami rozwojowymi. W tym wszystkim wyrasta człowiek i kształtuje swój unikalny charakter, przekonania na temat siebie i innych, także w relacji bliskości. Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości. Dla przykładu Pia Mellody, światowego formatu autorytet w dziedzinie współuzależnienia w miłości, wspomina o dwóch typach partnerów: nałogowcach kochania i nałogowcach unikania bliskości. Tworzą ze sobą toksyczny związek, w którym zaburzona jest sfera emocjonalnej bliskości. Jeden z partnerów jest zbyt skupiony na drugiej osobie i dąży do zadowalania jej i poufałej bliskości, a drugi odwrotnie – stroni od intymności, wypiera potrzebę emocjonalnej bliskości. Zapalnikiem wystąpienia takiego zjawiska jest poruszanie tematów związanych z intymnością, czyli dotyczących wzajemnych relacji, komunikacji czy też zaangażowania i wspólnych planów. Uruchamia to wyuczone systemy obronne powstałe w relacjach z rodzicami. Są tak zakorzenione w nieświadomości, że często nie potrafimy wyjaśnić, co nami kierowało. „Czemu tak powiedziałem? Czemu nie zrobiłem inaczej?”. Według badań zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych (Timmreck, 1990) nawet 10 proc. populacji wchodzi w relacje oparte na tzw. głodzie przywiązania. Przy deficytach przywiązania potrzeba wiele samoświadomości i pracy, by w swoich miłosnych związkach poczuć się bezpiecznie. Ale przecież nie tylko dzieciństwo nas kształtuje. Doświadczenia dorosłego życia również rzutują na nasze postępowanie, decyzje, jakie podejmujemy, sposób, w jaki reagujemy. Zgadza się. Jeśli jednak mamy solidne podstawy, a nasze „ja”, czyli poczucie siebie, jest stabilne i autentyczne, to charakteryzuje nas pewność siebie (ale nie arogancja), świadomość własnej wartości, potrafimy się doceniać, ale też przyjąć krytykę czy porażkę. Wówczas trudne sytuacje są lekcjami. Są budującymi doświadczeniami. Umiemy się uczyć. Rzadko jesteśmy bezradni, a nawet jeśli, umiemy sięgać po pomoc. Ale jeśli deficyty są głębokie, jeśli zakorzeniony mamy brak wiary w siebie, we własną skuteczność radzenia sobie z problemami, to trudna sytuacja może przerastać i wywołać rozpacz. Rozpacz to prosta droga do… Frustracji, depresji, załamania. A przecież są to emocje, które mają bezpośredni wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale też zdrowie. Umiejętność rozumienia i regulowania własnych stanów emocjonalnych – spojrzenia na sytuację z innej perspektywy, asertywnego wyrażenia złości, zrelaksowania się itp. – to jedna z najbardziej potrzebnych w życiu umiejętności. Zapewne wszyscy wolelibyśmy przeżywać tylko przyjemne emocje, ale nie zlikwidujemy tych mniej przyjemnych. Emocje po prostu są, a nawet te przykre w doznaniach o czymś nas informują. Nie wszyscy jednak umiemy sobie właściwie radzić z przerastającym nas niekiedy napięciem psychicznym. Niektórych trudne emocje wręcz „zalewają”, inni nauczyli się od nich odcinać, co nie sprawia jednak, że one przestają istnieć. Nieuzewnętrznione gromadzą się w ciele… Katarzyna Lorecka, psycholożka Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości A tam powstają napięcia, które po latach ujawniają się w postaci problemów zdrowotnych… Zblokowane emocje zwracają się przeciwko ciału, które je więzi… Trochę tak. Choć to bardziej złożony problem. Podczas długotrwałego stresu podwyższa się poziom kortyzolu i adrenaliny – serce może bić nawet trzykrotnie szybciej. Po latach mamy nadciśnienie, arytmię, a w końcu zawał albo wylew. Osoby, które dopiero we wnikliwym wywiadzie przyznają, że faktycznie funkcjonują w stanie chronicznego napięcia, skarżą się na kłucie w klatce piersiowej, które jest typowym psychosomatycznym objawem. Nie zdają sobie sprawy, że przez lata wypracowali oddychanie w sposób obronny – podczas nabierania powietrza unosi się ich klatka piersiowa, a nie przepona. Ból spowodowany jest przez nienaturalne obciążenie mięśni. Mikroniedotlenienia zwiększają uczucie niepokoju… Tak naprawdę te napięcia powodują wiele dolegliwości. Skąd szeregi cierpiących na bóle brzucha, pleców, głowy? W wielu przypadkach pacjenci zgłaszają się z konkretną dolegliwością, ale badania nie diagnozują choroby. I zaczyna się szukanie. Plik badań rośnie, a zagadka bólu nie zostaje rozwikłana. Znam dziewczynę, która od lat zmaga się z bólami ciała. Brzuch, głowa, stawy, mięśnie. Badania, od morfologii, przez hormony, na tomografiach i rezonansach kończąc, nic nie wykazują. Lekarze rozkładają ręce, a ona zalicza kolejnych zielarzy, medyków chińskich, znachorów, wróżki… A sytuacja osobista? Nieoczekiwane macierzyństwo, niechciany związek, kiepska praca, kredyt we frankach, więc finansowo też nie najlepiej. Jak sama przyznaje bezradnie – ogólna katastrofa… No właśnie. Ciało daje nam sygnały. Nie umiemy ich słuchać. Lekceważymy. Nie dostrzegamy. Zaczynamy reagować, kiedy jest już naprawdę umęczone. Ale i wówczas źródła problemu szukamy w konkretnych organach. Brzuch – chora wątroba, żołądek, jelito. Do głowy nam nie przyjdzie, że zamiast do gastrologa powinniśmy iść do psychologa albo na terapię własną czy z partnerem. Prędzej poszukamy cudownych naparów z ziół, ale zielarz i homeopata też na nic się zdadzą, kiedy źródło dolegliwości tkwi w psychice. Wychodzenie z trudnych związków też nie przynosi natychmiastowego ukojenia. Oczywiście! Kiedy decydujemy się na relację, to wchodzimy w nią z pewnymi oczekiwaniami, nazwijmy je raczej: marzeniami, pragnieniami, planami. Koniec związku z partnerem, z którym chcieliśmy te marzenia spełnić, jest rozczarowaniem i wywołuje przykre odczucia. Za szczególnie obciążający psychicznie uznawany jest rozwód, który nie tylko przysparza cierpień w sferze emocjonalnej, ale dezorganizuje też dotychczasowe życie – zmienia więzi rodzinne i towarzyskie, a często też pogarsza sytuację ekonomiczną. Tu warto przytoczyć statystyki. W Polsce na 100 małżeństw 35 kończy się rozwodami. Rozpad małżeństwa zazwyczaj poprzedza kryzys relacji. Jeżeli przed ślubem partnerzy zaniedbali intymność i nie wypracowali sposobu rozwiązywania sporów i pokonywania trudności, to będą gorzej przygotowani na mierzenie się z wyzwaniami wspólnego życia. Jeżeli ich dotychczasowe relacje były burzliwe, to samo włożenie obrączek na palce nie rozwiąże ich problemów. Jeżeli idealizowali partnera i przymykali oko na znaczące różnice, licząc, że „jakoś to będzie”, to po ślubie z biegiem czasu skonfrontują się z rzeczywistą osobą u boku, która może nie spełnić odrealnionych oczekiwań. Jednym z powodów decyzji o rozwodzie jest właśnie rozczarowanie. Dlatego tak ważna jest emocjonalna bliskość w związku, dzięki której ukazujemy się sobie bez wstydu takimi, jakimi jesteśmy. Psychiczna intymność pomaga też podtrzymać związek, kiedy początkowa namiętność traci na sile. Sama miłość nie wystarczy, żeby związek trwał i dawał zadowolenie, trzeba o nią dbać. Osoby, które stają w obliczu rozwodu, mierzą się z jednym z najbardziej stresujących życiowych zdarzeń, a dojście do względnej równowagi psychicznej zajmuje większości z nich około trzech lat (Levite i Cohen, 2012). Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby. Trzeba się jakoś zaadaptować do nowej rzeczywistości i zmiany myślenia z „my” na „ja”. Ale zanim taka adaptacja nastąpi, konfrontujemy się ze stratą. To szczególnie trudny czas silnych i sprzecznych emocji dla osób porzucanych. Osoba z deficytami nie jest w stanie bezboleśnie przejść przez etap rozstania. Rozstanie z kimś, kogo się darzyło miłością, jest zmianą i jak każda zmiana powoduje stres. Osobie autonomicznej, o stabilnym poczuciu własnej wartości, może być nieco łatwiej zaakceptować definitywność rozstania i nie traktować go jako zdarzenie, które przekreśla szanse na kochanie i bycie kochanym w przyszłości. Niepowodzenie związku nie burzy obrazu siebie jako osoby wartej miłości. Natomiast deficyty emocjonalne niekiedy sprawiają, że w osobie partnera upatruje się leku na całe zło lub oczekuje, że wypełni ona braki, których nie potrafi się we własnej psychice nadrobić samodzielnie. Strata osoby, w której ulokowało się takie wygórowane oczekiwania, niewątpliwie boli. Zwłaszcza w sytuacji bycia porzuconym, co nadszarpuje samoocenę, budzi poczucie zagrożenia, odrzucenia lub krzywdy. Zazwyczaj partner inicjujący rozstanie ma już wszystko przemyślane, najczęściej jest przygotowany, ma plan. W dogodnej chwili, często aranżowanej, oznajmia swoje postanowienie i wówczas odbiorca doznaje szoku. Nawet jeśli w związku nie działo się najlepiej, to bywamy zaskoczeni. Z automatu pojawia się wtedy zaprzeczenie, niezgoda na tę sytuację, sprzeciw, który nic nie wniesie, bo decyzja zapadła. Wpadamy w złość – a dając się jej ponieść, jesteśmy zdolni do wypowiadania słów i robienia rzeczy, o jakie nigdy byśmy siebie nie podejrzewali. To jest kwintesencja żalu, rozgoryczenia i odrzucenia. Jeśli tłem rozstania jest osoba trzecia, to porzucany partner może jeszcze bardziej kwestionować własne poczucie wartości i atrakcyjności. Pojawia się lęk o to, co będzie dalej, i chęć odzyskania poczucia wpływu na sytuację. To kolejny etap, okres „targowania się” z partnerem, kiedy jesteśmy gotowi przesuwać własne granice, nawet kosztem utraty godności. Możemy manipulować, straszyć, inicjować zbliżenia – wszystko po to, by na siłę podtrzymać kontakt. Często płacimy w tym miejscu sporą cenę – emocjonalną, także fizyczną. Zapewne w tym czasie nasz organizm wielokrotnie sygnalizował wycieńczenie. Ale kto jest w stanie racjonalnie zająć się bólem ciała, skoro tu dusza boli. A na ten ból… …lekarstwem jest czas, ponieważ aby wygasła więź przywiązania, potrzeba długiej separacji od byłego partnera. Przyda się w tym czasie otoczenie się życzliwymi ludźmi, na których emocjonalne wsparcie można liczyć. Ale do osiągnięcia pełnego spokoju jeszcze długa droga. W kolejnym etapie stopniowo uświadamiamy sobie nieuchronność straty. Dojmujący smutek i rezygnacja dezorganizują nasze funkcjonowanie. Brakuje nam energii, pojawiają się problemy z zasypianiem, nic nie cieszy. Jest jedynie rozpacz i analizowanie sytuacji. To bardzo niebezpieczny moment – można tu utknąć na długo, wspominać, rozważać, użalać się nad sobą i rozpamiętywać krzywdę. Tu znienacka może wrócić złość. Katarzyna Lorecka, psycholożka Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby Trudno w nią nie wpaść, gdy wracają wspomnienia. Analizujemy raz po raz. W końcu przypominamy sobie naszą krzywdę. Przeanalizowanie związku i powodów rozstania jest potrzebne, chociażby po to, by lepiej poznać siebie, swoje emocje, potrzeby i zachowanie w bliskości. Ale przedłużające się rozpamiętywanie przeszłości wyhamowuje proces odbudowy po rozstaniu. Te wszystkie wspomniane etapy mogą występować w różnej kolejności i z odmiennym nasileniem. Niektóre mogą się powielać, nachodzić na siebie, powracać. Na końcu jest akceptacja. Dojście do tego momentu, kiedy godzimy się z nieodwracalnością rozstania i czujemy gotowość, by pójść dalej własną drogą, nie jest ani szybkie, ani przyjemne. Niektórzy idą na skróty, starając się uleczyć złamane serce kolejnym związkiem. To jednak ryzykowna droga, bo można w nową relację wnosić niewygasłe urazy i lęki, a osobę nowego partnera postrzegać przede wszystkim w kategoriach uzdrowiciela. Badania świadczą o tym, że nowy związek faktycznie może pomóc w poradzeniu sobie z trudnymi uczuciami po rozstaniu, pod warunkiem jednak, że jest satysfakcjonujący. W przeciwnym razie pogłębi jedynie tęsknotę za utraconym partnerem. A jak nasz organizm reaguje na rozstanie? Silne emocje obciążają organizm, powodują trudności ze spaniem, wyczerpanie psychiczne i przemęczenie. Czyli w konsekwencji problemy z koncentracją, pamięcią, rozdrażnienie, osłabienie odporności. Plus napięcie psychiczne, które przez te miesiące, a czasem lata (bo tyle niekiedy trwają przecież rozstania), powoduje spustoszenie w organizmie. Długotrwały stres, któremu towarzyszą negatywne emocje (takie jak lęk, wrogość czy złość), silne zmiany biochemiczne i fizjologiczne (wzrost ciśnienia, bóle mięśni, zaburzenia trawienia itp.), zaczyna szkodzić i skutkuje kłopotami zdrowotnymi. Warto wiedzieć, że czynniki psychologiczne, takie jak na przykład przewlekły stres i negatywne emocje, mają swój udział w powstawaniu chorób psychosomatycznych. Zbyt długie zatrzymywanie się na etapie smutku po rozstaniu może doprowadzić do depresji. Dla przykładu przytoczę historię pewnej kobiety, której małżeństwo rozpadło się po niemal 20 latach. Kiedy ona chciała jeszcze ratować związek, mąż już organizował sobie nowe życie z nową partnerką. Pomimo trudności i braku satysfakcji w związku decyzja, jaką jej stanowczo oznajmił, była dla niej szokiem. Złość i strach pojawiły się niemal jednocześnie. Lęk był tak duży, że miała problemy z oddychaniem i spaniem. Układ pokarmowy przestał funkcjonować poprawnie i niemal bez przerwy swędziała ją skóra. Przez ponad rok zatrzymała się na etapie smutku i pogrążona w żalu ocknęła się ze wszystkimi objawami depresji. Zasięgała porad wielu specjalistów, zanim trafiła na psychoterapię. Dziś, jak twierdzi, jest bliska pogodzenia się z sytuacją. Co najważniejsze, zyskała pomoc w przezwyciężeniu emocjonalnego kryzysu, który tak negatywnie odbił się nie tylko na psychice, ale też na ogólnym stanie zdrowia. I nawet jeśli jutro obudzi się z pełną akceptacją, zrozumieniem i wybaczeniem, to ciało nie będzie w idealnym stanie? Otóż to. Potrzeba czasu, życzliwości i wyrozumiałości dla samego siebie, żeby odzyskać równowagę. I każdy musi znaleźć swój własny sposób na „sanatorium dla duszy”. Katarzyna Lorecka – psycholożka ze specjalnością w psychoterapii i terapii seksualnej, certyfikowany coach i autorka publikacji o tematyce psychologicznej. Jest autorką książki „Miłość. Kocha… lubi… szanuje…?” Zobacz także Zmiany w obsadzie Tańca z Gwiazdami. Po 8 latach z programem pożegnała się jedna z najważniejszych osób. Już wiadomo, kto pojawi się w jej z Gwiazdami to show, które ma stałe grono fanów, którzy z niecierpliwością czekają na kolejną edycję. Kilkanaście pierwszych sezonów emitowanych było w TVN, później po krótkiej przerwie program powrócił, ale już na antenie Polsatu. Cały czas nie brakuje bowiem gwiazd, które chcą zdobyć Kryształową rocznej przerwie format ponownie wraca na antenę, a fani już nie mogą się doczekać momentu, kiedy zobaczą gwiazdy na parkiecie. Polsat od kilku tygodni ujawnia nazwiska kolejnych uczestników 13. edycji programu. Ta pojawi się już w jesiennej ramówce. Jedną z nich jest Krzysztof Rutkowski, który całe honorarium chce przekazać na cele charytatywne. Zatańczą także Maja Włoszczowska, Ilona Krawczyńska, Jacek Jelonek, Michał Mikołajczak, Natalia Janoszek, Łukasz Płoszajski, Wiesław Nowobilski, Agnieszka Litwin i w show szykują się zmiany. Może nie tak spektakularne i widoczne, jak wymiana jurorów, ale z pewnością będą dosyć Wędzikowska, bo o niej mowa, to znana kostiumografka i stylistka. W 2014 roku tuż po tym, jak ogłoszono, że Polsat będzie realizować kolejne edycje Tańca z Gwiazdami, to właśnie jej zaproponowano objęcie stanowiska osoby, zajmującej się strojami tancerzy i gwiazd. W studiu na warszawskim Wawrze spędziła w ciągu ostatnich 8 lat bardzo czasu. Przez 12 edycji programu dbała o to, żeby uczestnicy wyglądali nienagannie, a ich stylizacje pasowały do choreografii. Przyszedł jednak czas na zmiany. Nie zobaczymy jej prac w Malwina Wędzikowska opowiadała, jak wyglądały kulisy jej pożegnania z pracę traktuję jak misję. Tworzę z pasją i stawiam na rozwój. Żeby zachować świeżość i progres, każda misja w pewnym momencie musi dobiec końca. Aby zacząć nowe, muszę zamknąć stare, a mam aktualnie przed sobą mój najważniejszy życiowy projekt… ale o tym wkrótce – też, co pomogło jej podjąć decyzję o rozstaniu z show:Ponieważ propozycja mojego udziału w tym sezonie przyszła bardzo późno, bo w czerwcu, kiedy byłam na urlopie, produkcja w pewnym sensie pomogła mi podjąć decyzję, że już czas na zmianę. Nie żegnam się, mówię „do zobaczenia” – też nieco rąbka tajemnicy, jak wyglądała jej praca:Przez 8 lat pracy stworzyłam ponad 5000 kostiumów, które są ponadczasowe. Zawsze byłam pod telefonem. 65 miesięcy swojego życia spędziłam z głową w projektach kostiumów do tańca, w studiu, w przeróżnych szwalniach rozsypanych po całej Polsce , w hurtowniach tkanin, hafciarniach, drukarniach. Pamiętam każde wzruszenie gwiazdy na parkiecie i każdą nieprzespaną noc, kiedy nie wszystko szło jak powinno i trzeba było zakasać rękawy i usiąść z podwykonawcą do maszyny, żeby zdążyć na poranne próby w także, że wiele zawdzięcza programowi:Jestem ogromnie wdzięczna za to doświadczenie. Ten projekt ukształtował mnie jako człowieka, wzmocnił mnie i nauczył dbania o siebie, ponieważ w programie kompletnie nie było na to czasu. Jestem poruszona, gdy myślę o tym jakie zaufanie dostałam od stacji Polsat, pani dyrektor Niny Terentiew i reżyser Agaty Lipnickiej, która nigdy nie straciła do mnie cierpliwości i pozwoliła mi robić ten projekt po swojemu.

jak przeżyć rozstanie po 8 latach